credit crisis, Europe, financial crisis, Financial sector, global crisis, Global/Multiregional

„Kryzys europejski to nie jest tak naprawdę jeden kryzys, to są fale kryzysu” - relacja z 141. Seminarium mBank-CASE

 

„Kryzys europejski to nie jest tak naprawdę jeden kryzys, to są fale kryzysu” – mówił Hans-Werner Sinn, profesor ekonomii i finansów publicznych na Uniwersytecie w Monachium, Prezes Instytutu Ifo, Dyrektor Center for Economic Studies (CES) przy Uniwersytecie Monachijskim i Dyrektor CESifo, gość 141. Seminarium mBank – CASE „Europa w kryzysie", które odbyło się 26 listopada 2015 r.

Pierwsza fala kryzysu nadeszła jesienią 2008 r., kiedy upadł amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers. Po krachu gospodarka światowa zaczęła sobie radzić nieco lepiej, wielu mówiło, że najgorsze mamy już za sobą. Sytuacja uległa pogorszeniu pod koniec 2009 r., punkt kulminacyjny osiągnęła natomiast w maju 2010 r., kiedy to w Grecji konieczne było wprowadzenie pakietów ratunkowych (druga fala kryzysu). Trzecia fala ma związek z gwałtowną ucieczką kapitału z Włoch i Hiszpanii, co miało miejsce latem 2011 r. Sytuacja ta utrzymywała się do lata 2012 r. Lekką poprawę zaobserwowano w związku z wdrożeniem przez Europejski Bank Centralny programu pomocowego. Wtedy to kapitał powoli zaczął powracać do wymienionych krajów. Korzystna sytuacja utrzymywała się do jesieni 2014 r. Od tego czasu mamy do czynienia z czwartą falą kryzysu, która dotyka głównie Grecji. To, czego obecnie doświadcza Europa, to jednak nie koniec kryzysu i powinniśmy spodziewać się kolejnych jego odsłon – mówił prof. Sinn.


Jak podkreślał profesor, w obecnej sytuacji należy zadać sobie pytanie o jej przyczyny. W Europie Południowej pękła bańka, co doprowadziło do spadku konkurencyjności gospodarek Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch i Cypru. Chcąc ratować sytuację, wdrożono programy pomocowe, które skutkowały poprawą sytuacji tych państw w ujęciu księgowym; przyglądając się wymianie handlowej Grecji widać, że luka między wartością importu a exportu się zmniejszyła i nie ma już deficytu handlowego. Do tej poprawy doszło jednak dlatego, że załamał się import, a to nie ma nic wspólnego z poprawą konkurencyjności greckiej gospodarki.

Zdaniem niektórych komentatorów lepszym przykładem państwa, które wychodzi z trudności gospodarczych, jest nie Grecja, a Hiszpania, w której sytuacja po załamaniu związanym z upadłością Lehman Brothers uległa poprawie, choć nie udało się jej jeszcze powrócić do stanu sprzed kryzysu. Trend w imporcie jest zbliżony do tego odnotowanego w Grecji, jednak w związku z tym, że w Hiszpanii eksport nieznacznie przewyższał import, i tak odnotowano nadwyżkę handlową. W tym przypadku także nie możemy jednak mówić, że tendencja ta doprowadziła do poprawy konkurencyjności. Wręcz przeciwnie – obrazuje ona załamanie hiszpańskiej gospodarki. Jeżeli Hiszpania odzyska równowagę, a poziom zatrudnienia wzrośnie pociągając za sobą wzrost importu, to dopiero wówczas będzie można mówić o realnej poprawie. 
 
Jak podkreślał prof. Sinn, chcąc lepiej zrozumieć przebieg kryzysu gospodarczego w Europie, warto przyjrzeć się poziomowi produkcji poszczególnych krajów. W Niemczech produkcja wróciła już do poziomu sprzed kryzysu. Natomiast w Portugali i we Francji spadła odpowiednio o 10 i 17 proc. poniżej poziomu sprzed kryzysu. Oczywistym jest fakt, że kryzys na Południu wpływa na resztę Europy – ekspozycja banków francuskich na sytuację w Grecji jest dużo większa niż ich niemieckich odpowiedników. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeżeli chodzi o Włochy – spadek produkcji wyniósł tam 24 proc. Spośród wszystkich krajów dotkniętych kryzysem, tylko jednemu udało się wyjść na prostą. Mowa tu o Irlandii, gdzie zanotowano ogromny, bo 40-procentowy wzrost produkcji.
 
W ocenie prof. Sinna, obecna sytuacja w Europie ma związek z bańką, którą stworzyło wprowadzenie euro. Ustalenie ostatecznej wartości kursów walutowych, po których krajowa waluta miała być przeliczona na euro, spowodowała zaniknięcie niepewności na rynku obligacji rządowych (wcześniej ludzie, którzy pożyczali pieniądze kupując obligacje, nie wiedzieli, jaka będzie ich wartość po zwrocie, w związku z tym transakcja ta wiązała się z większym ryzykiem). Był to okres tanich kredytów; rządy pożyczały pieniądze, żeby zwiększyć wynagrodzenia w administracji publicznej, a konsumenci pożyczali środki, żeby kupować nieruchomości (doprowadziło to do boomu na rynku nieruchomości i wzrostu zatrudnienia i wynagrodzeń w tym sektorze). Poprawa sytuacji gospodarczej nie była jednak związana ze wzrostem konkurencyjności. Podwyżki płac w sektorze rządowym i nieruchomościowym były tak naprawdę finansowane z kredytów – to właśnie te zobowiązania doprowadziły do utraty konkurencyjności państw Europy Południowej i to jest właśnie zdaniem prof. Sinna główna przyczyna dzisiejszych problemów. Do czasu, gdy rynki kapitałowe chciały refinansować te kredyty sytuacja była pod kontrolą. Trudności pojawiły się po załamaniu rynku amerykańskiego, co doprowadziło do kryzysu w Europie. W efekcie, awersja do ryzyka wzrosła, co pociągnęło za sobą wzrost spreadów obligacji – inwestorzy obawiali się że kraje te po prostu zbankrutują (obawiano się inflacji i dewaluacji, inwestorzy zaś bali się, że nie odzyskają środków finansowych). Tak przebiegał kryzys, którego kolejna fala dotknęła Grecję w połowie bieżącego roku – mówił.
 

Podczas ożywionej dyskusji, która rozgorzała po prezentacji, uczestnicy seminarium rozmawiali na temat sposobów rozwiązania kryzysu, oceny zastosowanych instrumentów i prognoz na przyszłość.