Wszystko wskazuje na to, że tzw. luka vatowska nie wzrosła w ubiegłym roku, mimo pandemicznego kryzysu. Mogła nawet nieznacznie spaść.

Wstępne szacunki Fundacji CASE, która co roku przygotowuje raport o luce dla Komisji Europejskiej, potwierdzają to, czego można się było domyśleć po opublikowaniu danych budżetowych za 2020 r. Luka w VAT, która jest różnicą między tym, co budżet otrzymał z podatku od towarów i usług, a kwotą, którą powinien dostać, biorąc pod uwagę stan gospodarki, może być nawet minimalnie mniejsza niż w 2019 r. Według Grzegorza Poniatowskiego, dyrektora naukowego do spraw polityki fiskalnej fundacji, który jest jednym z głównych autorów raportów, luka w 2020 r. mogła być mniejsza o 1–1,5 pkt proc. w porównaniu z 2019 r. Oznaczałoby to, że wyniosła 8,7–8,2 proc. potencjalnych wpływów.
Dyrektor Poniatowski zastrzega, że jego wyliczenia są oparte na szeregu założeń i mogą być obarczone błędem. Przyjęto na przykład, że GUS nie zmieni już swoich szybkich szacunków dotyczących PKB. A wiadomo, że takich rewizji urząd dokonuje na bieżąco, co ma wpływ na wielkość wyliczanej luki z poprzednich lat. Na potrzeby szybkich wyliczeń założono, że wpływy z VAT w ujęciu memoriałowym są takie same jak kasowe. Czyli przyjęto, że to, co widzimy w tabelach budżetowych, jest pochodną transakcji zawieranych w gospodarce w ciągu 12 miesięcy 2020 r. A tak nie jest, bo w rozliczeniach VAT z fiskusem mamy przesunięcie: np. od transakcji zawieranych w grudniu firmy płacą podatek dopiero w styczniu. Jeszcze bardziej komplikuje sprawę opóźnienie w przekazywaniu zwrotów z urzędów podatnikom (nawet 180 dni). Kolejne założenie to brak zmiany w realnej wartości inwestycji publicznych. A dodatkową komplikacją, z którą trzeba się będzie zmierzyć, licząc lukę w 2020 r., jest wprowadzenie nowej matrycy VAT – czyli przyporządkowania stawek podatku do towarów i usług. Mogło to mieć wpływ na to, ile wyniosła tzw. efektywna stawka podatku – ale dziś trudno ocenić, jak to mogło oddziaływać na dochody.
– Dlatego choć moje szacunki wskazują na lekki spadek, to bezpieczniej jest twierdzić, że ona nie wzrosła. A jej potencjalny spadek nie był tak wyraźny jak w poprzednich latach – mówi Poniatowski. I przyznaje, że wcześniejsze szacunki, wskazujące na pandemiczne zwiększenie się luki, w przypadku Polski raczej się nie potwierdzą. Poprzednie wyliczenia sporządzone były dla wszystkich krajów UE i były raczej symulacją, a nie prognozą – pokazywały, jak może się zachować luka w obliczu kryzysu, jeśli powtórzyłyby się zależności między nią a pogorszeniem się koniunktury, znane z kryzysu finansowego z 2008 r.
– Nasza symulacja miała cel edukacyjny. Chodziło o to, by pokazać, co się może stać, jeśli zaniecha się działań uszczelniających. Przy założeniu, że rządy nic nie zrobią w sprawie uszczelnienia, luka miała się zwiększyć. Teraz możemy powiedzieć, że w poszczególnych krajach będą odchylenia od tamtych szacunków na plus lub na minus. W przypadku Polski raczej na minus, luka będzie mniejsza, niż można było oczekiwać – mówi Grzegorz Poniatowski.
Raport z jesieni ubiegłego roku, który opublikowała Komisja Europejska, zakładał, że w 2020 r. średnia unijna luka w VAT wzrośnie do 13,7 proc. potencjalnych wpływów z podatku od towarów i usług, z 9,6 proc. rok wcześniej. CASE w przypadku Polski szacowała ją na 14,6 proc., co oznaczałoby niemały wzrost z 9,7 proc. w 2019 r. Ale realizacja tego czarnego scenariusza była coraz mniej prawdopodobna wraz z napływaniem danych z budżetu. Tylko w grudniu pieniędzy z VAT było o 13 proc. więcej niż rok wcześniej, choć w listopadzie zamknięte były już hotele i restauracje, a przez większość miesiąca nie działały galerie handlowe. A to właśnie od listopadowych transakcji firmy płaciły VAT w ostatnim miesiącu roku.
Dlaczego dochody z VAT rosną, a luka może nawet zmalała, mimo gospodarczej recesji? Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, uważa, że tropem może być nominalny PKB, który w 2020 r. był większy niż w 2019 r.
– Ale trzeba podkreślić, że udało się uniknąć rozszczelnienia VAT. To duża sprawa, bo przy poprzednim kryzysie system bardzo się rozszczelnił. Widać, że narzędzia wprowadzane od 2016 r. – jak np. STIR czy SENT – działają i sposoby uszczelniania VAT okazały się kryzysoodporne – mówi. Dodaje, że kolejnym powodem mogło być działanie tarcz antykryzysowych. Warunkiem skorzystania z nich było m.in. sumienne rozliczanie się z fiskusem. Poza tym tarcze zahibernowały rynek pracy, podtrzymały funkcjonowanie firm, przez co motywacja, by uciekać w szarą strefę, była mniejsza.
– Obrót bezgotówkowy również mógł ograniczyć szarą strefę – duża część handlu przeniosła się do internetu. Poza tym profil konsumpcji się zmienił, mniej wydawaliśmy na usługi, a więcej na towary. To też mogło mieć znaczenie – zauważa Czernicki.
MF pracuje nad swoimi wyliczeniami luki w VAT w 2020 r. Pierwsze oficjalne szacunki pojawią się w najnowszej aktualizacji programu konwergencji, którą musi przesłać Komisji Europejskiej do końca kwietnia.
– Nasze robocze wyliczenia z końca ubiegłego roku wskazują, że luka pozostała na zbliżonym poziomie do 2019 r., czyli ok. 12 proc. potencjalnych wpływów. Dlatego szacunki Fundacji CASE, wskazujące, że luka nie wzrosła, mnie nie dziwią – kończy Łukasz Czernicki, dodając, że chętnie by popolemizował z tymi, którzy wieszczyli znaczne jej zwiększenie.